wtorek, 3 kwietnia 2012

5.


O tym co przemija...
Witajcie, dziś będzie nieco inaczej, bez konkretnego tematu, a o tym wszystkim co przychodzi mi ostatnio na myśl i w jakimś stopniu zastanawia.
Pierwsze o czym chcę tutaj napisać i się z Wami podzielić to okres mojego dzieciństwa,trochę wspomnień związanych z nim i porównaniu tego jak było, a jak jest teraz.
Jestem rocznikiem 1992, czasy kiedy ''maluchów'' i fiatów 125p. na ulicach było jeszcze pełno, a wiele dróg w mieście i poza nim były pokryte kostką brukową. Pochodzę z miejscowości o ponad 70 tysięcznej populacji.
 Był to czas w którym komputery w domu nie były jeszcze powszechne nie mówiąc już o internecie,a jeśli komputer w domu już był to jeden z systemem Windows 95 lub 98 i do tego wielki biały monitor i hałasująca klawiatura, a przynajmniej ja takie pamiętam.
Moi rówieśnicy jak i inne dzieci spędzały całe dnie na zewnątrz, możliwości spędzania samego czasu były naprawdę bardzo różne, ja mieszkając na dużym osiedlu z blokami 4 i 10-piętrowymi spędzaliśmy czas na przysłowiowym trzepaku, grając w piłkę nożną, budując bazy, biegając po garażach, popularna była też gra w chowanego, wymieniać mogłabym jeszcze długo...
Rzecz jasna miały też miejsce pierwsze konflikty i sytuacje do których dojść nie powinno, walki na kamienie o bazę czy pierwszy papieros.
Środowisko w jakim dorastałam nie było idealne i nie należało do najlepszych, ale ten okres swojego życia wspominam najlepiej.
Teraz wszyscy się zmienili, nie wszystkie przyjaźnie ''z piaskownicy'' przetrwały próbę czasu i zniosły wszystkie przeciwności losu.
Do czego chciałabym w tej chwili nawiązać, cieszę się z tego w jakich czasach przyszło mi dorastać, dlaczego?
Ponieważ kiedy ja byłam dzieckiem żadne z nas nie miało telefonu komórkowego, a mimo to potrafiliśmy się zgadać jedną dużą grupą w jednym miejscu o tej samej godzinie, nikt nie miał własnego laptopa, mp3 czy ipoda.
Owszem kiedy zaczęliśmy być już nastolatkami były pierwsze mp3 czy komórki na urodziny, ale to wszystko przyszło później i całe szczęście...
Nie jestem przekonana czy moje myślenie jest dobre, ale uważam, że wtedy cieszyły nas naprawdę niewielkie rzeczy, złotówka na paczkę chipsów czy loda, wspólny mecz czy siedzenie na jednej ławce z ekipą było super spędzeniem dnia. Teraz młodzi ludzie i dzieci nie doceniają tego co mają...
Cały czas jest we mnie przekonanie, że choć pieniędzy i możliwości było wtedy mniej to wszyscy byliśmy bardziej szczęśliwi, dorośli również. Było mniej zawiści, zazdrości, ludzie więcej sobie pomagali i ufali, choć czas cholernie nas nagli, a postęp widoczny jest z dnia na dzień wtedy było lepiej!
W samej Polsce istniało jeszcze dużo zakładów pracy, choć bezrobocie oczywiście istniało, możliwości pracy było więcej choć po roku 2000 niewątpliwie nie było już ich tyle co wcześniej i bezrobocie wzrastało.
Były to również czasy w których dużą popularność miały jeszcze cyrki,całe rodziny chodziły z dziećmi, niekiedy trudno było dostać bilet, dziś już rozrywka rodzinna która zdaję się wygasła, zamieniła się na weekendowe zakupy w galerii czy siedzenie w domu przed komputerem.
Ci którzy urodzili się w latach 80-tych mają dużo do powiedzenia i mogą w pewnym stopniu zazdrościć dzisiejszym dzieciakom, stan wojenny i sytuacja w Polsce niebywale komplikowała przebieg beztroskiego dzieciństwa.
Jednak w tym poście chciałam nawiązać do czasów w których ja dorastałam i przychodziło mi żyć.
Dziś wszystko idzie za szybko, za dużo posiadamy przez co robimy się zepsuci i samolubni.
Nie możliwością jest zatrzymanie postępu i tego w jakim kierunku zmierza każdy z nas, jedyne co możemy zrobić to zawczasu ''obudzić się'' i dostrzec w tym wszystkim coś innego, że ludzie bez tego byli szczęśliwi
Nie chcę negować tego, że postęp jest dobry, dzięki inteligencji ludzkiej mamy coraz więcej,ale w psychikach młodych ludzi ma to negatywne skutki, wszystko zaczyna się dla nich skupiać wokół materializmu, świata gadżetów i tego co modne...
Kiedyś nie do pomyślenia było to by 7 czy 8-latek posiadał własny telefon komórkowy, dziś to normalne.
Sama ja nie czuję jakiejś zazdrości tego co jest dziś, jedyne co mogę jeszcze w tej kwestii napisać to apel do dorosłych,a zwłaszcza rodziców,ale również i tych przyszłych by swoje pociechy wychowywali myśląc o przyszłości następnego pokolenia i tego kto będzie na ich miejscu i czego powinniśmy od nich oczekiwać, nie wystarczy, że kupicie im komputer czy grę i pozwolicie spędzać w ten sposób czas, że spytacie retorycznie ''jak w szkole?'', a za każdym razem i tak usłyszycie odpowiedź ''dobrze''...
Wiedząc, że to właśnie one będą miały wpływ na losy dalszej historii tego ciężkiego i niesprawiedliwego życia, rozmawiajmy z nimi więcej, starajmy zawsze się je zrozumieć,widzieć ich punkt widzenia,wskazywać błędy jakie popełniają i radzić,a nie tylko karać za to co zrobiły.
Doskonale rozumiem, że ciągle brakuję czasu na zwykłe czynności, ale później możemy żałować tego, że nie poświęciliśmy głupich 5 czy 10 minut swojemu dziecku czy nawet komuś bliskiemu w młodym, dojrzewającym wieku.
Każdy temat może być długi i niekończący się,sądzę, że przez to co tutaj napisałam naprowadziłam Was i sami dopowiadacie sobie to co odpowiednie w czasie dla Waszego życia i sytuacji i zrozumieliście to co chciałam przekazać.
Postaram się więcej czasu poświęcać blogowi, jest we mnie wena i nadal chcę tutaj pisać i poruszać różne tematy tylko ciągle ten cholerny czas...obiecuję Wam, że go przegonię i następny post będzie szybciej niż sądzicie!
Oczywiście zachęcam do komentarzy i wszelkich spostrzeżeń.


Z pozdrowieniami autorka blogu zyjemydlainnych.blogspot.com